Produkt dodany do koszyka
W Wielkopolsce zrobiło się nerwowo wśród hodowców drobiu, a to za sprawą nowo wykrytego ogniska rzekomego pomoru drobiu (choroba New Castle). Choroba wcześnie zaatakowała, bo to pierwszy taki przypadek w tym regionie. Na dwóch fermach w Biskupicach Ołobocznych zutylizowano w sumie 130 tys. kur niosek i brojlerów. Wyznaczono już strefy zapowietrzone i zagrożone, a wszystkie fermy w okolicy objęte są ścisłym reżimem sanitarnym. Dlaczego ta tajemnicza choroba jest tak niepokojąca? Co hodowcy mogą zrobić, aby się przygotować na najgorsze lub w jaki sposób zminimalizować ryzyko jej wystąpienia? O tym w dzisiejszym artykule.
Spis treści [ukryj]
Sytuacja w Biskupicach Ołobocznych wstrząsnęła całą branżą drobiarską w regionie. 19 października 2025 r wykryto wysoce zaraźliwą i groźną chorobę rzekomy pomór drobiu, która objawami przypomina ptasią grypę. Pierwszy przypadek w Wielkopolsce, jednak siejący strach w oczach hodowców, ponieważ z dnia na dzień w wyniku decyzji weterynaryjnych właściciel dwóch ferm w Biskupicach Ołobocznych był zmuszony zutylizować 51 tys. brojlerów, a chwilę później 79 tys. kur! Wcześniej z chorobą borykały się głównie województwo mazowiecki, lubelskie i podlaskie, gdzie odnotowano wiele ognisk choroby zarówno w hodowlach komercyjnych jak i przydomowych. W przypadku wystąpienia ogniska ND trzeba wdrożyć restrykcyjne warunki sanitarne, wiąże się to z wybiciem dotkniętego chorobą stada oraz wprowadzeniem obszarów zagrożonych i zapowietrzonych, których celem jest powstrzymanie rozprzestrzeniania wirusa. Służby weterynaryjne nałożyły ograniczenia na przemieszczanie się osób i zwierząt, a wszystkie fermy drobiu w regionie zobowiązano do ścisłego przestrzegania zasad higieny i dezynfekcji. Wielkopolska, która jest sercem polskiej produkcji drobiarskiej, stoi dziś w obliczu ogromnego zagrożenia. Wystąpienie ogniska rzekomego pomoru drobiu może mieć katastrofalne skutki dla całego sektora, wpływając na ceny mięsa drobiowego, jaja oraz sytuację ekonomiczną hodowców.
Rzekomy pomór drobiu (choroba Newcastle) nie jest chorobą sezonową, co oznacza, że wirus może być aktywny przez cały rok. Istnieją jednak warunki, takie jak niskie temperatury otoczenia lob okres migracji dzikich ptaków, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się choroby w określonych okresach. Choroba ND to poważna choroba wirusowa dotykająca drób w każdym wieku. Wywołuje zaburzenia układu oddechowego, pokarmowego i nerwowego, choroba jest typowa dla hodowli kur niosek, brojlerów czy indyków, gdzie śmiertelność może sięgać nawet 100%. W konsekwencji wirus powoduje ogromne straty ekonomiczne wśród hodowców, dlatego jednym ze sposobów zapobiegania chorobie jest szczepienie piskląt jednodniowych jeszcze na wylęgarni, oraz późniejsze doszczepianie w okresie tuczu.
Objawy choroby mogą mieć zróżnicowany charakter, jednak najczęstsze symptomy to kaszel, kichanie u kur, wydzieliny z nosa i oczu, które łatwo pomylić z przeziębieniem u kur lub innymi chorobami drobiu. Obserwuje się również porażenia ciała oraz skręty szyi u drobiu. Odczuwalny jest nagły spadek nieśności o 30-50%, towarzyszy temu również słaba jakość jaj oraz tzw. „lanie jaj”. Choroba w dużej części jest podobna do objawów ptasiej grypy. Jeżeli wystąpią poniższe symptomy niezwłocznie należy zawiadomić służby weterynaryjne:
Szczególnie niepokojący jest fakt, że zakażone stada z Biskupic Ołobocznych przeszły cykl szczepień przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu – zarówno w wylęgarni, jak i dwukrotnie w trakcie tuczu. Wydawałoby się, że sytuacja powinna być pod kontrolą, jednak mimo szczepień choroba Newcastle się pojawiła niespodziewanie. Weterynarze przyznają, że w tym przypadku wirus przełamał odporność, co rodzi pytania o skuteczność stosowanych preparatów szczepionkowych bądź o możliwość mutacji szczepu. Choroba jest wysoce zakaźna oraz łatwo rozprzestrzeniająca się, dlatego zapadła decyzja o niezwłocznej likwidacji i utylizacji stada.
Sektor drobiarski jest ważną częścią gospodarki Polski, a jego problemy przekładają się na ogólne straty ekonomiczne kraju. Rozprzestrzeniająca się epidemia rzekomego pomoru drobiu ma znaczny wpływ na całą branże drobiarską. Problem jest na tyle duży, że w Polsce mamy bardzo duży sektor producentów kur, kaczek i indyków, gdzie zagęszczenie stada na fermach drobiu jest również bardzo duże. Takie uwarunkowania sprzyjają rozprzestrzenianiu się choroby, a w przypadku jej wystąpienia obligują do wprowadzania obostrzeń sanitarnych związanych z ograniczeniami w handlu ptakami i produktami drobiowymi (jaja, mięso), obowiązkowym wybijaniem i utylizacją porażonego stada oraz profilaktycznymi szczepieniami ptaków wokół ogniska choroby. Rodzi to skutki uboczne zarówno dla producentów drobiu jak i konsumentów. Masowe uboje i konieczność utrzymywania podwyższonych środków bezpieczeństwa biologicznego (bioasekuracja) stanowią duże wyzwanie ekonomiczne i operacyjne dla hodowców. Producenci drobiu generują straty finansowe z powodu utylizacji ptaków, zakazów eksportu, spadku produkcji jaj i wzrostu kosztów produkcji. Podobnie jak Ptasia grypa, Choroba Newcastle zmusza hodowców do masowej utylizacji drobiu, co generuje ogromne straty finansowe dla całej gospodarki. Tworzą się utrudnienia w zamówieniach na towar i planowaniu dostaw żywca drobiowego. Skutki epidemii odbijają się również po kieszeniach konsumentów, z uwagi na wzrost kosztów produkcji drobiu, spadek dostępności mięsa drobiowego i jaj, obserwuje się wzrost cen mięsa i tym samym jaj konsumpcyjnych oraz lęgowych.
Wydarzenia z Biskupic Ołobocznych to dramatyczne przypomnienie, jak ważna jest bioasekuracja w hodowli drobiu. W tym przypadku wszystkie standardy bezpieczeństwa były utrzymane a szczepienia zawiodły. Jednak w obliczu takich zagrożeń jak Choroba Newcastle oraz Ptasia grypa, które rozprzestrzeniają się po całej Polsce niosąc przykre konsekwencje warto zapobiegać niż działać w ognisku choroby. Regularna dezynfekcja, ograniczenie dostępu osób postronnych oraz kontrola pochodzenia pasz i zwierząt to podstawowe działania, które mogą uchronić fermy przed ogromnymi stratami. Nie są to tylko wymagania organów weterynaryjnych na szczeblu krajowym i międzynarodowym, ale szereg zabiegów i czynności, które mogą ustrzec gospodarstwa hodowlane przed negatywnymi konsekwencjami wystąpienia wysoce zakaźnej choroby wirusowej (Rzekomy pomór drobiu, Ptasia grypa).
Zapoznaj się z listą najczęściej zadawanych pytań dotyczących choroby Newcastle.
Chorobę wywołuje wirus Newcastle, znany również jako wirus rzekomego pomoru drobiu, który jest śmiertelna chorobą dla wielu gatunków drobiu i dzikiego ptactwa.
Jest to choroba bardzo zaraźliwa. Przenosi się droga kropelkową, głównie poprzez bezpośredni kontakt z chorymi ptakami (ich odchodami i wydzielinami z dróg oddechowych) oraz pośredni kontakt z zakażonymi przedmiotami oraz wodą, paszą, odzieżą i środkami transportu
Raczej nie, aczkolwiek w niektórych przypadkach wirus może wywoływać delikatne objawy zapalenia spojówek, podrażnienie krtani, czy gorączkę, ale nie stanowi to poważnego zagrożenia zdrowotnego.
Najczęstsze objawy to: spadek nieśności i osłabienie kur, zmniejszenie spożycia paszy, duszności, wydzielina z oczu, sinienie grzebienia, apatia, skręcanie szyi, biegunki, drgawki, nagły zgon ptaków.
W przypadku jakichkolwiek wątpliwości lub wystąpienia objawów chorobotwórczych należy zgłosić takie podejrzenie do Powiatowego Lekarza Weterynarii. W tym czasie zakazane jest przemieszczanie drobiu, jaj, sprzętu gospodarskiego, a ż do czasu wydania decyzji inspektoratu o wykluczeniu choroby lub całkowitej likwidacji stada.
Wirus rzekomego pomoru drobiu wykazuje dużą oporność na temperaturę, wilgoć, gnicie i wysychanie. W temperaturze 100 oC przeżywa kilka minut, w 37 oC od kilku godzin do kilku dni, w temperaturze 4 - 20 oC od kilku miesięcy do kilku lat. W kurniku do 7 tygodni, w tuszkach zamrożonych do 6 miesięcy, w tuszkach przechowywanych w temperaturze 5 oC co najmniej 134 dni.
Okres inkubacji wynosi od 5 do 15 dni.
Nie ma lekarstwa na wirusa Newcastle (rzekomy pomór drobiu). Wirus ten jest zwalczany z urzędu, a podstawą do jego wyeliminowania są profilaktyka i zasady bioasekuracji. Wystąpienie wirusa skutkuje likwidacja całego stada oraz wyznaczeniem przez służby obszaru zapowietrzonego (3 km) i obszaru zagrożonego (10 km), na których obowiązują specjalne procedury kontrolne.
Szczepienia znacząco zmniejszają ryzyko zachorowania, ale nie gwarantują 100% ochrony przed zainfekowaniem. Skuteczność zależy m.in. od: jakości szczepionki, warunków przechowywania, sposobu podania i odporności ptaków.
Bioasekuracja obejmuje: dezynfekcję pojazdów, odzieży i sprzętu, stosowanie mat dezynfekcyjnych, ograniczenie dostępu osób postronnych i prowadzenie ewidencji wizyt na terenie gospodarstwa. Wdrażając takie zasady gospodarstwo hodowlane znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby Newcastle.